środa, 16 września 2015

WYJDŹ ZE SWOJEJ STREFY KOMFORTU

Cześć ;)
 
Na początek zróbmy małe studium przypadku:
 
Jest sobie uczeń szkoły ponadgimnazjalnej. Jego każdy dzień wygląda mniej więcej tak: 7:00 pobudka, 8:00-13:00 szkoła, 14:00 obiad, 14:30 - 19 odrabianie lekcji, surfowanie po internecie, śledzenie newsów na fejsie, 19:00 kolacja, później może jakiś jeszcze filmik,  fejsowanie i spać.
 
 
U studenta wygląda to powiedzmy podobnie, z tym, że wieczory często spędza nie u siebie w domu, tylko u znajomych w akademiku, na stancjach, na imprezach, w klubach, na piwie ;)
 
 
Wiele osób dorosłych, dojrzałych, PEŁNOLETNICH, mających pełne prawa do podejmowania w pełni świadomych decyzji w swoim życiu ma taki scenariusz tygodnia: od poniedziałku do piątku po 8 godzin w pracy (często w takiej której nie lubią, w której się męczą, która ich tłamsi i ogranicza), później wracają do domu, śpią, oglądają telewizor, grają w gierki na konsoli.
 
 
Mija rok, albo nawet i dwa...kumpel tego co był w gimnazjum prowadził bloga, zaczynał od kilku mało znaczących umów, budował własną stronę, zakładał strony innym. Dzisiaj zarabia na swojej stronie na kilka sposobów. Koleżanka studenta zaczynała na studiach z pierwszym życiowym start-upem w inkubatorze przedsiębiorczości. Szyła książeczki edukacyjne dla małych dzieci i dziś ma własną, małą manufakturę z kilkoma opatentowanymi produktami. Znajomi Kowalskiego, którego praca tłamsi i przytłacza pojechali w ciągu tych dwóch lat dwa razy na wakacje zagraniczne, zrobili remont kuchni, a na co dzień sami są sobie szefami, ponieważ założyli firmę w której zajmują się tym co kochają najbardziej - sprowadzają wina dla koneserów.
 
I tak można by mnożyć przykłady i opowiadać o ludziach którzy byliby dziś... gdyby...
 
 
Każdy z nas w zapewne w pewien sposób utożsamia się z tymi bohaterami. Tych trzech bohaterów łączy jedna wspólna cecha - swoje życie wiedli w STREFIE KOMFORTU. Robili to co bezpieczne, to co dawało im mniejszą bądź większą satysfakcję, ale przede wszystkim poczucie spokoju i bezpieczeństwa. "Nie wychylę nosa za okno, bo przecież jest zimno i mogę się przeziębić", "Nie założę własnej firmy, bo mogę splajtować", "na wakacje trzeba tyle spakować, później rozpakować, spać w nie swoim łóżku, ominie mnie kilka odcinków mojego ulubionego serialu". NO KATASTROFA!
 
 
A później tacy ludzie się dziwią, że ich omija szczęście, że oni nic z życia nie mają, nic nie przeżyli, nikt im niczego ciekawego nie zaproponował, nie otworzyli firmy i nie osiągnęli wolności finansowej, są w tym samym miejscu co dwa lata wstecz tylko, że bogatsi o kilka nowych zmarszczek, siwych włosów i treść paraseriali lub telenowel.
 
 
A teraz rozejrzyj się wokół siebie. Czy zauważasz w swoim środowisku takich ludzi? Takich, których życie jest nudne jak flaki z olejem, a oni sami skarżą się, że nic ciekawego ich w życiu nie spotkało?
 
 
Zapewne. Ale jak miało spotkać ich w życiu coś ciekawego, jeśli oni nawet nie wyszli na spotkanie z przygodą? Siedzieli w swoich skorupkach, ciepłych łóżeczkach, bezpiecznych domeczkach, w swoich STREFACH KOMFORTU, zamiast CHWYCIĆ BYCZKA ZA ROGI!
 
 
Samo nic się nie zrobi! Jeśli nie podejmiesz działania, czyli akcji, nie będzie reakcji! Musisz wyjść do ludzi, podjąć jakąś aktywność, zacząć słuchać mądre audiobooki, czytać książki, które wniosą w Twoje życie wartość, która będzie namacalna, zmienić znajomych, środowisko, zacząć biegać, pływać, poszukać ciekawej oferty wakacyjnej.
 
 
Przypomnij sobie proszę kiedy pojawiły się w Twojej głowie najlepsze życiowe pomysły? Zapewne podczas nowych aktywności.  Być może na jakiś świetny pomysł wpadłeś słuchając audiobooka z dziedziny psychologii, albo gdy byłeś z kinie z dziewczyną, lub na szkoleniu z pracy.
 
 
Nowe pomysły nigdy nie pojawią się w głowach osób, które żyją rutynowo, nudnie i nie podejmują choćby najmniejszego ryzyka. TAKA JEST PRAWDA. Brutalna, ale prawdziwa.
 
 
A teraz pomyśl sobie jak to jest z Twoją strefą komfortu? Kitrasz się w swoich ciepłych pieleszach czy wychodzisz przygodzie naprzeciwko i chcesz odkrywać każdego dnia siebie na nowo?
 
 
Ja w minioną sobotę zrobiłam coś o co się nigdy w życiu nie podejrzewałam. Do mojej biurowej koleżanki wpadła jej znajoma z prośbą aby dopisała ją do listy startowej na rajd nordic walking na dystansie 10 km.  Nordic walkig, pomyślałam? Ja lubię przecież chodzić z kijami, może też się zapiszę? 5 km robię z przysłowiowym "palcem w nosie" to co, dychy nie przejdę?  No i się zapisałam. 
 
 
W dzień zawodów przybyłam do centrali, dostałam numer startowy, "wyprawkę", chip mierzący prędkość i czas i poszłam przed siebie!  Dystans 10 km pokonałam w 1 godzinę 38 minut. Bez żadnego większego treningu, bez kilkudniowych namysłów. ZROBIŁAM TO! Dostałam pamiątkowy medal i koszulkę ;) WYSZŁAM Z MOJEJ STREFY KOMFORTU i zrobiłam coś nowego w swoim życiu! Oczywiści podczas tego rajdu z kijami przyszedł mi do głowy nowy, ciekawy pomysł do zrealizowania. Wrzuciłam już go w kolejkę na listę TO DO ;)
 
A oto dowód, że pokonałam CHYŻĄ DZIESIĄTKĘ :

7 komentarzy:

  1. Zgadzam się absolutnie, trzeba podejmować ryzyko i walczyć, a wtedy jaka satysfakcja z sukcesu! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest sztuką wygrać milion ;) sztuką jest zrobić z tego miliona dwa miliony ;) prawda?

      Usuń
  2. Staram się nie trwać w tej strefie komfortu, jednak nie jest tak łatwo z niej wyjść! Ale to Pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy, wiec warto zmobilizować się i wreszcie zrobić coś nowego!

    optimistic--soul.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ola O. pamiętaj, że najwięcej nowych i ciekawych pomysłów pojawia się zawsze wtedy gdy robimy coś nowego, coś innego. Wyjściem ze strefy komfortu może być nawet wyjście na spacer - może podczas tego spaceru stwierdzisz, że chcesz żyć zdrowiej i stanie się to początkiem Twojej wielkiej metamorfozy? Kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje za zdobycie medalu.
    Masz rację, jak się chodzi w miarę systematycznie dla rekreacji to 10 km nie stanowi problemu.
    Twój tekst czytało mi się bardzo miło, z uśmiechem na twarzy pomyślałam, że to trochę o mnie.
    Moja strefa komfortu jak najbardziej istnieje, ale ja bardzo często jestem poza nią. Bo dopiero tam dzieją się cuda ;)
    A wszystkim wątpiącym polecam motywujący wykład Jacka Walkiewicza "Pełna moc możliwości"
    https://www.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje za zdobycie medalu.
    Masz rację, jak się chodzi w miarę systematycznie dla rekreacji to 10 km nie stanowi problemu.
    Twój tekst czytało mi się bardzo miło, z uśmiechem na twarzy pomyślałam, że to trochę o mnie.
    Moja strefa komfortu jak najbardziej istnieje, ale ja bardzo często jestem poza nią. Bo dopiero tam dzieją się cuda ;)
    A wszystkim wątpiącym polecam motywujący wykład Jacka Walkiewicza "Pełna moc możliwości"

    OdpowiedzUsuń
  6. Jacek Walkiewicz jest swietnym coachem. Mi najbardziej w pamięć zapadł jego wykład w ktòrym na przykładzie zakupu campera przekonywał, że nie zawsze się opłaca...ALE WARTO. Tak było w moim życiu rok temu...pojechaliśmy z rodzinką na naszą rocznice ślubu na Jamną - ok 520 km od nas - tylko na weekend. Msze rocznicową prowadził s.p. ojciec Jan Gòra. Było magicznie. Czy sie opłacało? Zapewne NIE, ale było WARTO.

    OdpowiedzUsuń