wtorek, 18 czerwca 2013

O SUKCESIE PO RAZ PIERWSZY



Witajcie ponownie! 

Na początek małe zadanie dla Was Kochani: 
weźcie kartkę i długopis i wypiszcie 20 sukcesów z Waszego życia. 

Macie? 

Dobra, to teraz ja zgaduję Wasze odpowiedzi. Założę się że z pośród Waszych "sukcesów" 
wiele z nich pokryje się z moimi: 

- dobre oceny w szkole, 
-promocja do następnej klasy,
- świadectwo z czerwonym paskiem, 
- wakacje zagraniczne, 
- dostanie się na studia, 
- obronienie pracy licencjackiej lub magisterskiej, 
- otrzymanie dobrze płatnego stanowiska w firmie cieszącej się powodzeniem na rynku pracy, 
- awans, 
- uzyskanie prawa jazdy, 
- zakup pierwszego samochodu,
- wyjście za mąż/ ożenienie się, 
- zakup domu, mieszkania, 
- otrzymanie tytułu "pracownika miesiąca",
- wyrabianie dobrych wyników w pracy,
- przyjście na świat pierwszego dziecka. 

Koniec wymienianki. Miałam rację? Czy niektóre odpowiedzi się powieliły? 

Dlaczego tak jest? Społeczeństwo "wymyśliło" nam pewien wzorzec pojęcia "sukces", narzucając jakoby co nim jest, a co nim nie jest. Te "sukcesy" zaplanowali dla nas rodzice i nauczyciele, pracodawcy i społeczeństwo. Zauważ, że w naszym kraju szanowani są ludzie z dyplomem, dobrą pracą, z obrączką na palcu, domkiem z ogródkiem, a w nim buda z psem, chodzący co tydzień z całą rodziną na Mszę Świętą i dający na tacę "papierkowy pieniążek". 

A malarze, artyści, free-lanserzy, ludzie, którzy wybierają trochę inną drogę swojej kariery? Już mają troszkę mniejsze poparcie społeczeństwa. 

Od dziecka nagradzani jesteśmy przez naszych rodziców, nauczycieli, społeczeństwo za sukcesy, które odnosimy, a których oni od nas oczekują, a jeśli postępujemy inaczej to spotykamy się z dezaprobatą. 

Zapewne nie zawsze postępowaliście tak, jak chcieli tego inni i osiągaliście "sukces", który inni uznawali za porażkę, ale dla Was było to "coś". Czy o tym również wspomnieliście w swoich odpowiedziach, czy postanowiliście także zrezygnować z uznania swojego "sukcesu" i wrzuciliście go do worka "niepamięci"?

Dlaczego? Przecież mogliście czerpać z nich mnóstwo pozytywnej energii i zadowolenia, zwiększyć zaufanie do siebie i przybliżyć się do realizacji swoich marzeń!

Teraz zdradzę Wam sekret: ludzie, którzy odnieśli i odnoszą w swoim życiu duże sukcesy nauczyli się brać odpowiedzialność za swoje czyny i sami sobie utworzyli skalę "sukcesu". Wytyczyli pewną drogę, którą chcieli stąpać, by spełnić swoje marzenia i nie zawsze ich "sukcesy" były uznawane. Ale oni się tym nie przejmują i kreują własną rzeczywistość!

Temat kontrowersyjny, wiem, ale pragnę jeszcze dodać, że nie wszystkie "sukcesy" , które uznaje środowisko muszą być od razu przez nas negowane. Myślę sobie, że każdy inteligentny człowiek powinien dostać silny "kręgosłup moralny" za dzieciaka - faktycznie zaliczyć szkołę, słuchać się rodziców, nauczycieli, bo mogłaby być jakaś tragedia, gdyby dzieciak chciał "rządzić" światem ;) Ale dzieciak dorasta, zaczyna widzieć rzeczywistość, odkrywać to co ma w środku, co mu w duszy gra i wówczas rodzice i środowisko w inteligentny sposób powinni dać mu możliwość osiągać takie "sukcesy" jakie ono pragnie. 

Temat macie do przemyślenia ;) Podzielcie się proszę poniżej swoimi komentarzami, chętnie podyskutuję ;) W najbliższym czasie o sukcesie ciąg dalszy...

Cześć!
agusand


PS. Jeśli spodobał Ci się mój wpis to nie bądź anonimowym obserwatorem. Zostaw po sobie ślad - polub go, skomentuj, lub udostępnij, bo może ktoś z Twoich znajomych znajduje akurat w takim momencie życia, że te słowa dadzą mu pozytywnego kopa do działania!

Dzięki!

OSOBY, KTÓRE CZYTAŁY TEN POST ZAINTERESOWAŁ TAKŻE WPIS:  


O SUKCESIE PO RAZ DRUGI
 

6 komentarzy:

  1. Wiesz? Masz racje:) Kurcze, jakoś się nigdy nad tym nie zastanawiałam, ale faktycznie sukces to, według społeczeństwa, dobre oceny, ukończona szkoła, studia, dobrze płatna praca, mąż/żona, dzieci. A gdzie tu miejsca na marzenia? A podróże? Dlaczego tak jest, że jak ktoś już ma trochę inne plany od reszty społeczeństwa to ludzie inaczej na niego patrzą.. Jeszcze nie krytycznie, ale też wielkiej miłości nie ma. Z czego to wynika? Zazdrość? Czy po prostu nam się utarły takie schematy? Nie chce tu generalizować, ale w większości przypadków tak jest..
    Pozdrawiam, Monia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Monia, bo czasem jest tak, że pewne fakty ktoś nam musi przestawić z innej perspektywy, albo dobrać w odpowiednie słowa. Ja ostatnio usłyszałam na szkoleniu coś co mnie zwaliło z nóg: że należy inwestować we wrażenia, a nie przedmioty! Ja też nigdy nie myślałam o tym w ten sposób, że przedmioty się zniszczą, zagubią, stracą wartość, a wydarzenie, podróż, wypad na piknik pozostaną na długo w naszej pamięci ;) Może warto zacząć w ten sposób dobierać prezenty ;)?Pozdrawiam i dzięki za komentarz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się od jakiegoś czasu staram właśnie kolekcjonować momenty, wydarzenia, przeżycia, żeby mieć wspomnienia :) I to wyszło mi na dobre ;) Co przeżyłam, zobaczyłam to moje :D A najlepszą rzeczą jaka mnie do tej pory spotkała to uświadomienie sobie, że wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Nie od rodziców, znajomych, tylko właśnie ode mnie, od mojej pracy, od mojego staranie się! ;)
    PS. We wrześniu [jak wszystko pójdzie zgodnie z planem] skaczemy ze spadochronem, mam nadzieję, że Cię poznam i całą reszte osób, które się zdecydowały. Uwielbiam właśnie takich pozytywnie zakręconych ludzi :)
    Monia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Monia to zapraszam do subskrypcji bloga, albo zaproszenia mnie do grona znajomych na fejsie - również przesyłam info o nowych wpisach ;) Bartek powiedział, że człowiek jest wypadkową trzech osób z którymi pozostaje w kontakcie...myślę, że mając wokół siebie właśnie takich ludzi - pozytywnie zakręconych i będących "architektami" swojego życia, nam samym łatwiej jest osiągać swój sukces ;) A wrzesień już coraz bliżej...trzeba będzie przełamać strach!!! ;) Tu jestem: https://www.facebook.com/agata.andrys
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja to już się strasznie nakręciłam na ten spadochron i się nie mogę doczekać! ;) [zaproszenie wysłane ;)]
    https://www.facebook.com/monika.urbanowska.9 - to ja! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo.. ''każdy jest Panem własnego życia'' i chyba coś w tym jest... :D a w tym, że ''z kim przystajesz takim się stajesz'' jeszcze więcej.!
    Myślę, że po prostu najlepiej jest wziąć życie w swoje ręce i robić to, na co mamy ochotę, spełniać swoje marzenia, a co najważniejsze, poczuć się po tym wszystkim spełnionym.!Bo sami najlepiej wiemy co jest dla nas najlepsze, więc czy warto słuchać innych ludzi i trzymac się schematów? Myślę, że nie, bo mamy dużo do stracenia - przegrane życie.
    Życzę wszystkim powodzenia! :)
    Pozdrawiam,
    Ż.M.

    OdpowiedzUsuń