sobota, 30 listopada 2013

O SPEŁNIONYM MARZENIU I WAŻNYCH DECYZJACH SŁÓW KILKA


Witajcie! 

Gdy zapewne myśleliście, że mój blog umrze śmiercią naturalną ja nagle się pojawiam z powrotem i zarzucam Wam garścią dobrej energii ;) 

Po pierwsze: DLACZEGO PRZESTAŁAM PISAĆ? 
Od lipca podjęłam się z bardzo dużym zaangażowaniem realizacją dość konkretnego projektu, z którym wiązałam spore nadzieje. Każdego dnia wstawałam około 5 i systematycznie czyniłam działania, które miały mnie każdego dnia przybliżać do zaplanowanego wstępnie sukcesu. Ale od razu piszę, że nie był to żaden internetowy MLM. Gdy efekty zaczęły mnie już bardzo zadowalać - finansowo, jak i wizualnie okazało się, że nie doczytałam jednego bardzo ważnego podpunktu regulaminu i musiałam zaprzestać swoich działań. Cóż. Trochę wtopiłam. Wypiłam więc czarę goryczy, podniosłam głowę i podjęłam się kolejnego działania. Tym razem był to pewien MLM, ale po trzech tygodniach, gdy jeszcze nie włożyłam za dużo "wkładu własnego" stwierdziłam, że nie jest to zgodne z moim wewnętrznym "flo" i dałam sobie spokój. 

Po drugie: SPEŁNIONE MARZENIE!
Było w mojej głowie marzenie i wielka potrzeba serca, aby znaleźć się przy grobie bł. Jana Pawła II z pewną intencją i podziękowaniem. Było to tak silne, że gdy tylko pojawiła się okazja, by zorganizować z naszej parafii pielgrzymkę do Rzymu i Watykanu to podjęłam się działań organizacyjnych. Co prawda lecieliśmy z biurem podróży, ale część lokalną "załatwiłam" ja i udało się! Mimo, że na tydzień przed wylotem przyplątała się do synka mało ciekawa infekcja to podjęliśmy działania lecznicze i mogliśmy bezpiecznie polecieć! 

Po trzecie: WIERNOŚĆ SWOIM IDEAŁOM
 Będąc w Rzymie zdałam sobie sprawę, że muszę trochę przystopować i wyciszyć. Ostatnie kilka miesięcy miałam bardzo intensywnych - wczesne wstawanie, dużo planów na każdy dzień. Podobało mi się to, mimo, że w ostateczności musiałam zarzucić te działania.
Ważnym czynnikiem, który niejako "zmusił" mnie do przewartościowania trochę swojego dotychczasowego świata stało się ... DZIECKO. Ale nie to, które trzymam na rękach przed Bazyliką Świętego Piotra na zdjęciu powyżej, ale to które skryte jest na tym zdjęciu pod cieplutką kurteczką i pod moim serduchem. Tak...znowu jestem w wersji "dwupak" i muszę trochę przystopować, uspokoić myśli i ciało. 

DLATEGO: 
Ten czas, który spędzę w "stanie błogosławionym" pragnę poświęcić na własny rozwój osobisty, dalszy rozwój mojego bloga motywacyjnego by agusand , choć w nieco zmodyfikowanej wersji. Pragnę dawać wpisy nieco krótsze, połączone ze "ZŁOTYMI MYŚLAMI", czyli obrazkami zawierającymi kwintesencję myśli, którą pragnęła będę w danym poście przekazać. Myślę, że nie zawiodę "starych" czytelników, ale i zachęcę nowych do przyłączania się do obserwowania mojego bloga. Więcej czasu poświęcę także moim dwóm nowym-starym "dzieciom blogowym", czyli KOBIECEMU KINU i KATALOGOWI TORTÓW.

2 komentarze:

  1. mi pozostaje pogratulować i życzyć szczęśliwego rozwiązania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. za to drugie z góry dziękuję, za pierwsze z resztą także ;) A jak tam Twoje poczynania Łukasz?

    OdpowiedzUsuń